Dzień 1872. Kończy się listopad i już mamy we Wrocku pierwsze mrozy. Na razie niewielkie i raczej nocą, ale jakby nie było to już zima. Ten listopad był miesiącem różniącym się od innych, a to za sprawą imprez , spotkań w których uczestniczyłem i ludzi których tam poznałem. No i jabłek 😉 które towarzyszą mi codziennie, głównie wieczorami. Nawet Miluś polubił te wspaniałe owoce i chętnie się dołącza do wspólnej degustacji. Podrośnie to pozna zbawienne działanie endyorfin. Nawet na maraton filmowy na który poleźliśmy z kumplami wziąłem jabłka, i termos z ulubionym moim gorącym napojem – herbatą z sokiem malinowym ;-). Najpierw było spotkanie Moto Crazy 28.10, kolejny wypad na strzelnicę do Ząbkowic Śląskich, a potem Zlot – spotkanie fanów SoA (Sons of Anarchy).
Następny był parę dni później, maraton filmów Polskich z przyjaciółmi – Obywatel, Bogowie, Służby Specjalne i na koniec Miasto 44. Całość 8,5 godziny od 22.00 do 6.40 rano. I dzień później Andrzejki u Anki S.
Kopyta raczej nie dają o sobie zapomnieć i sukcesywnie włączają ból i zdrętwienie, ale nie daję za wygraną i od kolejnego tygodnia cisnę znowu na rehabilitację na Biskupin do p. Kowalskiego. Na wiosnę chcemy zebrać ekipę i pojechać znów całą bandą postrzelać, ale tym razem chcę też zabrać Milusia.