Kurcze, już prawie tydzień jak nic nie pisałem. Jakoś nie było o czym. Ciśnienie szaleje i ja też. Zeszło od rana o ponad 20 hPa. Po otwarciu oczęt już wiedziałem, że dzionek będzie należał do tych do do d… I nie pomyliłem się. Znów cały dzień w wieży :(. Parę dni temu oglądałem program E. Jaworowicz o SM. Między innymi było o Jacku Gaworskim. Facet jest niewiele starszy ode mnie. Przed chorobą był czynnym sportowcem, szermierzem. Wielokrotny mistrz polski i Europy. Polski olimpijczyk. Teraz walczy z FSM jak ja. Jako że jak trenował i reprezentował nasz kraj szermierka była traktowana jako amatorka, musiał pracować na Zus. Był palaczem w jakiejś kotłowni. Na leczenie musieli sprzedać z domu wszystko co miało wartość. To nie jest w porządku.
Jak na grudzień, to 12 stopni ciepełka jest co najmniej ciekawe. Szwagier dzisiaj sqtem do roboty rano poleciał. Pewnie jakbym był zdrów, to też bym jeszcze latał. Pamiętam jak parę lat temu pojechałem na 6.00. U mnie na osiedlu było ciepło(szyby nie pomarzły)-myślę jest ok. Nie jest zimno. Dojechałem do roboty, a chłopaki na parkingu po nocy skrobią auta. Popatrzyli na mnie jak na durnia i ja tak też cię poczułem. Zaszalałem. A co.
bo katamaraniarz nigdy motórzysty nie zrozumie… 😉