Dzień 3294. Dziś wielki dzień w naszym domu. Miluś nasz najdroższy, w dniu dzisiejszym, z wieku szczenięcego wszedł w wiek męski. Teraz na Niedźwiedziej mieszkają już trzy dorosłe osoby 🙂

W sobotę z tej okazji wyprawimy mu imprezkę. Będzie pan zadowolony 🙂
Niestety to na tyle dobrych wieści. Jak już pisałem w poprzednich postach, z połową grudnia, trochę się posrało. Nie wiem dlaczego. Po prostu jest gorzej. Na początku lutego postanowiłem, że jednak zassam porcję Solumedrolu. Z krzesełka, bo nie ma potrzeby zalegać w szpitalu. Tak też się stało i od zeszłego czwartku pięć porcji sterydu wpuściłem w kanały krwioobiegu. Początek był spoko, ale pod koniec, coś się popsuło. W poniedziałek po ostatnim wlewie, nogi zaczęły bardziej drętwieć. Do tego osłabłem. Forma zdechła i jeszcze do tego ten cholerny wiatr. Ja od kiedy się posypałem w 2009 roku, po prostu nienawidzę wiatru. Jak zaczyna wiać, wiem, że zaraz zacznę zdychać. Skąd to się bierze? Nigdy wcześniej wiatr mi nie przeszkadzał.