Dzień 1698. Minęło parę dni. Jałowych i niegodnych wzmianki, bo o gównianej pogodzie można poczytać w prasie albo obejrzeć w TV. Dziś 19 czerwiec, więc to już 15 miesięcy, kiedy nie mam już szansy, aby pogadać z Dadim i poradzić się go o różne sprawy techniczne, które ostatnio się spiętrzyły. Naprawa dachu garażu, aby nie lało się na jego toyotkę, Reperacja szyby w kampingu, bo już urlop za pasem i wiele innych mniejszych i większych usterek. Generalnie, nie byłby to żaden problem, gdyby nie moje cholerne nogi. Rehabilitacja przebiega normalnie, ale farmakologia niestety nie. LDN stosuję już jakiś miesiąc i widocznych efektów nie widać. Na razie skończył się problem z nerkami i krwiomoczem i zaczął ciśnieniem. Od jakiś dwóch miechów podskoczyło ciśnienie i utrzymuje się na poziomie 106/155/88 i podobne. Zacząłem łykać kolejne prochy, tym razem na ciśnienie. Jak nie urok to sraczka. Suczka sprawna, odebrana z serwisu i doopa, bo szofer słaby i po prostu latać się boi. Ale jestem dobrej myśli. Pogoda znowu się musi uspokoić i może będzie dobrze. Na mojej uliczce brat spotkał brata.
A mój Miluś na koniec roku wyłapał drugą szósteczkę i będzie miał średnią na poziomie 5.11. Duma… Tylko wciąż nie wiem po kim…
Jak to po kim? Po tatusiu i mamusi! Nieobliczalna mieszanka genów 🙂
zdrowiej!!!