Dzień 1514 i ponad 188tysi kliknięć. Powinienem się cieszyć z takiego obrotu sprawy. Z tego, że mam o czym pisać, i że ludzie chcą czytać to o czym piszę, pomimo, że czasem myślę, że to straszne wypociny. Coraz rzadziej opisuję swój dobry humor i dobre samopoczucie. Wiem, że to działa dołująco, ale przecież nie będę drukować kłamstw, że wszystko jest cacy, skoro nie jest. Od prawie dwóch tygodni czuję się gorzej. Dopiero pokonałem posocznicę, a tu znowu jakaś infekcja, tym razem górnych dróg oddechowych. Ze względu na to Dr. Bartek nie mógł podać mi sterydów. Teraz jeszcze zrobię sobie kontrolne badanie moczu, czy przypadkiem tam w nerkach coś się nie kluje i może wtedy zacznę łykać Metypred. Od paru dni coraz słabiej człapię i męczę się z bólem nóg, do tego dziś od rana łupie mnie dynia a prochy nic nie dają. Od dwóch dni trochę światła w to wszystko wnosi obecność u mnie w domu dwóch chłopaków Ryśka i Zdziśka. Są mili i cisi. Mieszkają naprzeciwko i przygarnęliśmy ich na dwa-trzy dni, bo u nich jest mały remont, a oni nie lubią kurzu. Teraz obaj śpią u Milusia. Jeden na łóżku a drugi na dywanie i są naprawdę kochani. Bardzo chciałem w piątek iść na wigilię SW Bikers, ale nie wiem, czy dam radę. Dawno nie widziałem się z wieloma ludźmi i chętnie bym z nimi pogadał. Jedynie z jednym nie muszę się witać i mam nadzieję, że nie spotkają się nasze ścieżki.