Dzień 1382. Lato w pełni. Aż czasami do przesady. Tu, nad Bałtykiem, mamy komfortową sytuację, ale w domu, we Wrocławiu termometry potrafią pokazać 45 stopni w cieniu, a w słońcu ponad 50! Obawiam się o moich najbliższych. O mamę i teściów. Mają już swój wiek, i takie anomalie pogodowe na pewno dobrze na nich nie wpływają. Ale dość. My nad morzem mamy chłodno i przyjemnie. Dziś w nocy było wręcz zimno, ale to już przecież sierpień, więc nie ma co za bardzo wymagać. Miluś jest zadowolony i zaczyna wyglądać jak Stokłosa, czego dowód zaraz postaram się tu przedstawić.
Najważniejsze, że jest wypoczęty i zadowolony, bo jak on jest happy, to i ja jestem.
Odwiedzają nas tu nasi znajomi i najbliżsi. Najpierw był Black-Jack z rodzinką(ale bez Tigry łobuz przyjechał), a wczoraj najpierw Dzidzia z Piniem i Olesią a na koniec Mateusz z Kasią i Tosią. Jak wyjeżdżali do Gąsek to już była prawie noc. Dobrze, że to bliziutko.
A tu jeszcze ojciec z synem. Zgadnijcie, który jest który???