Dzień 1307. Przedwczoraj zaliczyliśmy z Ajlawju po raz kolejny Łódź. Nie wiem czemu, ale ile razy bym tam nie był, to i tak to miasto mi się nie podoba. Po prostu mi jakoś nie leży. Szpital na Kopcińskiego też jest paskudny. Nawet nie ma parkingu z prawdziwego zdarzenia dla pacjentów. Kroplówka zassana dość gładko, ale z powodu koszmarnego przeludnienia oddziału neurologicznego, musieliśmy łykać na krzesełkach. Skandal. Firma Roche robiąca badania, daje na to furę kasiory, a my czyli króliki doświadczalne, jesteśmy traktowani jak toksyczne odpady z Czernobyla. Dobrze, że następny wyjazd dopiero za trzy miesiące, i to nie na wciąganie placebo tylko na oddanie kaszanki do analizy. Jeszcze trochę i S8 będzie przynajmniej do Łodzi. Wtedy te 200 kilometrów to będzie półtorej godzinki a nie trzy i pół, jak teraz.
W sobotę 4 Rajd Kocich Gór. Żeby tylko pogoda dopisała, to będzie siur. Na wieczór będę w domu. Na pewno będzie imprezka, ale ja od blisko czterech jat nie spożywam paliwa wysokooktanowego, więc czułbym się tam trochę nie na miejscu.
Masz rację Łódź kochaja tylko niektórzy z tych którzy tu sie urodzili. Szpital na Kopcińskiego nie jest najgorszy, neurologie na WAMie wspominam o wiele gorzej, natomiast na Kopcińskiego sa chyba najlepsi specjaliści. Trzymaj się i uwierz, ze rzuty mogą być o wiele rzadziej, mi pomaga dużo snu…baaardzo pomaga, koleżanka z sali podpowiedziała, żeby spać 10 godzin na dobe graniczy z cudem, ale warto spróbować. Pozdrawiam serdecznie i trzymaj się 🙂