Dzień 1246. Dziś, młodym popołudniem oddaliśmy prochy Dadiego Matce Ziemi. W ostatniej drodze towarzyszyło mu ponad stu najbliższych, przyjaciół i znajomych. Wszystkim przybyłym bardzo serdecznie dziękuję w imieniu swoim i mojej rodziny. Dadi spoczął razem ze swoimi rodzicami w zacisznym i ocienionym miejscu, pod rozłożystym dębem w starej części Osobowickiej Nekropolii. Co bym nie robił, to smutek wciąż dusi. To z czasem minie – mówią inni – ale zanim to nastąpi, to mnie strasznie umęczy. Dadi był dla mnie oparciem w mojej walce. Sam walczył jak samuraj, rzadko się skarżąc. I odszedł w ciszy, bez słowa, że boli. A my wiedzieliśmy, że boli, bo ból był z nim od dawna, a my nie potrafiliśmy mu pomóc i ulżyć. Spieszmy się kochać innych, tak szybko odchodzą…
Siedzę teraz w szpitalu na Poświęckiej, piszę Pamiętniczek i wiem czym jest ból. Mam szczęście, bo przy mnie są ludzie, którzy też to wiedzą. I za to też ich kocham.
Piotrek… Pięknie i mądrze piszesz.