Dzień 1215. Wciąż mam zniżkę formy. Porównując do okresu nawet sprzed roku, to jest gorzej. Pieprzony FSM postępuje i odczuwam to bardzo wyraźnie. Do tych „normalnych” objawów doszedł jeszcze ból w obu kopytach i u dołu pleców w okolicy lędźwi. Tam nawet mam wrażenie pieczenia ( płonięcia). I wszystko to zaczęło się od lipcowego rzutu. Sponiewierał mnie mocno, i w zasadzie efekty odczuwam do dzisiaj. Pieprzone Mistrzostwa Europy. Zainteresowani będą wiedzieć, dlaczego akurat o nich piszę. Pojutrze uderzam na Poświęcką trochę się porehabilitować. Mam nadzieję, że efekt będzie lepszy, niż po Kamiennej Dziurze. Na pewno wpłynie na to bliskość domu, najbliższych i przyjaciół. Będę się starał, bo niedługo się zaczyna sezon, i chcę jeszcze trochę polatać 🙂
Dziś byliśmy w kinie na „Drogówce”. Po prawie piętnastu latach na drodze, mogę przyznać, że kilka rzeczy by się zgadzało, ale generalnie mocno to przerysowali i przejaskrawili. Problem wódy i łapówek nie jest tylko problemem białych czapek. Wszystkie możliwe służby w których w grę wchodzą pieniądze są skażone. Ale filmik oglądało się przyjemnie.