Dzień 1176. Tydzień nie pisałem, bo za bardzo nie było o czym. Chociaż nie, zawsze jest o czym pisać. Początek roku mam do dupy. Jest słabo. Nogi bolą i drętwieją. Noce zaczynam koło 3 nad ranem, bo wcześniej za bardzo mnie gicze łupią. Ale nie znaczy to, że zaniedbuję moje stałe, wieczorne ćwiczenia. 300-400 przysiadów i wspięć na palce, to zwyczaj.
Muszę się jeszcze zgadać z Jego Wysokością Aferą-Moderem, bo po ostatnich perturbacjach związanych ze stronką, gdzieś wsiorbało Galerię. Ale naprawimy.
Cieszę się, że nawiązała ze mną kontakt Ania W. Siostra mojego kumpla ze szkolnej ławy. Będziemy mogli razem omawiać nasze problemy, bo jak się człowiek wygada, i najważniejsze ma kogoś, kto go wysłucha, to robi mu się lżej na sercu. Aniu Pozdrawiam. Musisz być silna.
Cieszę się jeszcze z innej rzeczy. Gilenia dostała zielone światło i będzie dofinansowywana przez NFZ. Bardzo chcę się załapać na ten program, rezygnując z Łodzi i Ocrelizumabu. Po prostu po półtora roku jeżdżenia do łodzi, nic nie poszło na plus. Raczej powoli, acz nieuchronnie toczę się w dół. Z tego wynika, że albo nie reaguję na Ocrelizumab, albo dostaję placebo. Gilenia daje mi kolejną szansę i dlatego liczę na nią.
No ja się także cieszę, że udało mi się nawiązać kontakt z Tobą. Trzymam mocno kciuki za Gilenyę, bo na razie tylko powierzchownie, ale czytałam dobre opinie o tym lekarstwie.
Ja teraz wyjeżdżam na tydzień na szkolenie i w moim hotelu nie ma dostępu do internetu, ale obiecuję, że skrobnę coś jak wrócę. Pozdrawiam Ciebie i całą Twoją Rodzinkę!