Od dwóch dni we Wrocku (jak i zdecydowanej większości Lechistanu) panują upierdliwe upały. Normalnie człowiek by się po prostu spocił i usiadł w chłodnym cieniu, ewentualnie po południu na basen wybrał, ale nie ja! Ja sobie po prostu zafundowałem Dzień Sztywniaka (już drugi). Przedwczoraj jeszcze przed południem dałem radę na Burgu do firmy podjechać, ale na drugi dzień już nie. Ale jestem zły. Jest słonecznie, a ja muszę w kwadracie siedzieć. Wkurzające, choć doktory radzą w chacie siedzieć wode popijać i na upał się nie wystawiać. Łatwo gędzić jak muszę do szpitla po Betaferon się gibnąć a tylko Brgmana mam do dyspozycji.
Rano zlalo okolicę małym potopem. Teraz, a jest 13, firanki smętnie wiszą. Kompletna flauta. Wichru niet.
Strzała, Chłopie ! Mam nadzieję uścisnąć Twoją dłoń w Otmuchowie. Trzymaj się i nie dawaj się tej bladzi, co się nazywa SM !!! My, „plastiki” trzymamy się razem ! Do zobaczenia !
Trojga ksywek Gonzo, Gonzales, Gonzaliński.