Zbliża się kolejny okres mrozów i pluchy. Nie lubię tego. Nie można sobie moturem latać i podczas spacerów buty przemakają. Ogólnie kicha. Wciąż trwa rehabilitacja. Masaż na nogi i refleksologia na stopy. Burgman zawinięty w garażu w kołderkę czeka na wiosnę. I tak będę go wywlekać na mróz, żeby mu wacha przez pompkę popłynęła. Aku na prostowniku podtrzymującym przez cały czas. Jak sypnie puchem to i pod garażem nie pojadę. Burgi jest za ciężki. Kiedyś moim małym Runnerkiem to w zimie pod garażem dziczałem. Można było dryft z tych sześciu kucyków wydrapać, no i spektakularną glebę zaliczyć. Nawet ryski na pudełku nie było. Co innego któregoś lata… Święta w domu z najbliższymi, Sylwester też. Bylo świetnie chociaż żal, że nie na balu. Przez lata chodziliśmy na bal, bo moja żonka uwielbia tańczyć. Specjalnie brałem Święta w tyrce, żeby mieć sylwestra wolnego. Ale jeszcze będziemy pląsać. Na spotkaniu był też kadrowiec. Wyliczył mi okres pracy. Razem z MON-em wyszło 17 lat 1 miesiąc i 20 dni. Gdyby nie hunta było by kiepściutko. Zabrakło by 34 dni do emerytury. Ale na szczęście jest jeszcze parasol bezpieczeństwa RENTA. 15 stycznia 2011 zakończyła się moja współpraca z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji. Następne spotkanie będzie dopiero jak wyłapię kwita za prędkość albo inny wykrocz. Mam nadzieję, że emerycki blue card, który dostałem od Ojczyzny pomoże.
Czas mijał na ćwiczeniach rehabilitacji i zajęciach normalnej pomocy domowej. Żonka zadowolona a mnie rozrywało nicnierobienie… Aż do połowy lutego. Znowu mną rzuciło. Tąpnięcie poszło po obu kopytach. Nasiliła się nagle przeczulica, zdrętwienie i wyraźnie pogorszyło chodzenie. Na chacie miałem trochę Metypredu, więc powiedzmy, że do walki byłem przygotowany. Dawkowanie znane, częstotliwość też, więc powinno obyć się bez problemów. Ale nie obyło. Po tygodniu łykania prochów wyszło, że nic nie dają. Zadzwoniłem do dra Mielcarka z Wojskowego. Zakomunikował krótko. Jutro rano tj. w sobotę mam być na izbie przyjęć. On będzie miał dyżur i mnie przyjmie na oddział na parę dni. I dokładnie tak było. Poleżałem 5 dni. Już w sobotę do żyłki wsiorbałem litra płynu z wkładką Solumedrolu. Poleżałem, wybyczyłem się, wynudziłem i w środę wyszedłem. Zdecydowanie czułem się dużo lepiej. Dobrze, że jest Doctore i może pomóc. Na kolejnym wracaniu do „sprawności” mijały tygodnie.